Kalifornia, Dolina Śmierci, rok 1996. Patrol w śmigłowcu spostrzega w pobliżu Kanionu Anvil stojącego samotnie minivana. Strażnikom wydaje się to niepokojące z dwóch powodów. Po pierwsze, do tego miejsca nie prowadzi żadna droga, a – po drugie – wydostać się stamtąd bez samochodu z napędem na cztery koła byłoby bardzo ciężko.
Szybko udało się ustalić, że samochód został ostatnio wynajęty przez czwórkę niemieckich turystów – mężczyznę, kobietę i ich dwóch synów (4 i 11 lat). Jednak po Europejczykach nie było ani śladu.
Ich ciał szukano przez następne 15 lat, dopóki Tom Machood – z zawodu fizyk, a zamiłowania podróżnik – nie odtworzył ich wędrówki. Na swojej stronie pasjonująco opisuje on kolejne tragiczne w skutkach błędy, jakie popełnili: błedne odczytywanie stromości kanionu podczas schodzenia, nieumiejętne korzystanie z mapy, która w końcu zawiodła ich na manowce. Błędów, które doprowadziły niemiecką rodzinę do rozdzielenia się i strasznej śmierci w skwarnym pustynnym słońcu. Paradoskalnie, kości Niemców zostały znalezione tylko kilka kilometrów od ludzkich zabudowań…
Ta smutna historia pokazuje, jak łatwo człowiek może stać się bezbronny w zderzeniu z dzikim środowiskiem. Ludzie gubią się po części dlatego, że przestaliśmy być tak uważni, jak nasi przodkowie i zatraciliśmy pierwotne sposoby czytania otoczenia. Nawet gdyby tak nie było, ludzkie umiejętności poszukiwania drogi, szlaku do celu, poruszania się w nieznanym śroodowsku, są słabsze od umiejętności wielu pokrewnych nam zwierząt
Geograf i psycholog z Uniwersytetu Kalifornijskiego twierdzi, że “mimo, iż wrodzone umiejętności orientacji ludzi w terenie się różnią, to każdy może się pod tym względem doskonalić w trakcie życia”.
Naturalne sposoby orientacji
W przeszłości, uniknięcie zabłądzenia w lesie, górach lub dżungli było sprawą życia lub śmierci. Jeden zły zakręt móg poprowadzić nieszczęśnika do hieniej nory albo w pustkowie, gdzie umierał on z pragnienia. W związku z tym, wszystkie pierwotne kultury orientowały się w terenie obserwując pozycję słońca lub innych gwiazd w relacji do stałej w swym położeniu Gwiazdy Polarnej.
Polinezyjscy żeglarze podążali szlakiem obserwując fale oceanu – naturalne wznoszenia się i opadania mas wody powstałe w wyniku tworzenia się prądów na dnie oceanu. Ponieważ takie fale mogą przesuwać się w tej samym kierunku przez wiele dni, mogły służyć jako świetne i mało zawodne źródło orientacji na morzu.
Zarówno woda, jak i ląd, dostarczają wskazówek do sprawnego poruszania się w terenie. Trawa, co prawda, porusza się w tym kierunku, w którym wiatr wieje danego dnia, ale już kierunek ułożenia gałęzi drzewa wskazywać może na kierunek wiatru w długim horyzoncie czasowym, co może być bardzo pożyteczne w poszukiwaniu drogi.
Nauczyć się lub stracić
Kształtowanie w umyśle map miejsc, w których się jest lub było, neurolodzy określają mianem mental-mappingu. Odpowiada za tę czynność część mózgu nazywana hipokampem. Badania dowodzą, że ludzie mogą doskonalić tę umiejętność w praktyce. Jak się na przykład okazało, hipokampy londyńskich kierowców taksówek są większe i bardziej gęste, niż przeciętnych mieszkańców stolicy Anglii (pisze o tym Colin Ellard, psycholog i auor książki “You Are Here”; Doubleday, 2009).
Podobnie, okazuje się, że osoby regularnie grające w gry typu First-Person-View, mają lepszą orientację przestrzenną od osób, które nie uprawiają takich rozrywek. To jeden z argumentów, że gry video nie zawsze muszą szkodzić.
Zdolność orientacji przestrzennej można więc wyćwiczyć, ale równie dobrze możemy ją stracić w skutek nieużywania. Korzystanie z nawigacji GPS przez choćby kilka godzin upośledza na pewien czas zdolności lokalizacyjne. Poddając się technologii, zapominamy o naszych naturalnych zdolnościach.
Zmysł zwierzęcy
Prawdą jest również, że ludzki zmysł orientacji przestrzennej jest po prosu mniej doskonały niż wielu innych zwierząt. Dla przykładu migrujące ptaki (jeszcze o nich tu napiszę) używają czegoś w rodzaju wbudowanych w ich ciała magnetycznych kompasów i hydrolokatorów, dzięki którym tworzą w swoich mózgach niezwykle szczegółowe mapy i według nich podróżują na wielkie odległości. Zwierzęcy zmysł orientacji jest instynktowny i bardzo głęboko zakorzeniony genetycznie.
Możemy wręcz z przykrością stwierdzić, że zmysł orientacji przestrzennej ludzi, w porównaniu ze zwierzętami, jest dosyć wadliwy. Kiedy zawiążemy człowiekowi oczy, albo nawet pozostawimy w trudnym do orientacji terenie (gęsty las), to choćby chciał on iść w jednym kierunku, będzie w rezultacie poruszał się po okręgu. Afrykańskie mrówki potrafią natomiast iść po prostej nawet wiele kilometrów. Mimo niewielkiego mózgu, potrafią one ze zdumiewającą dokładnością przemierzać trasę z punktu A do punktu B.
Choć zwierzęcy zmysł orientacji jest bardziej precyzyjny od ludzkiego, to elastyczność w umiejętności dobierania sposobów dotarcia do celu jest lepiej rozwinięta u człowieka. Migrujące zwierzęta potrafią podróżować tysiące kilometrów, ale zazwyczaj cel ich wypraw jest z góry określony. Ludzie korzystają z punktów orientacyjnych, sygnałów kierunkowych, zastanawiają się, ile już przemierzyli i ile ich dzieli do celu i szeregu innych działań uatwiającym ich przemieszczanie się w przestrzeni. Słowem, orientacja zwierząt jest prostsza i bardziej precyzyjna, ludzi bardziej złożona i znaczniej zawodna.
Orientacyjne tips and tricks
Z punktu widzenia nauki, jest kilka prostych sposobów, które zmniejszą szanse zagubienia w nieznanym terenie. Pierwszą ważną rzeczą, o której trzeba pamiętać, jest to, że otoczenie wygląda zupełnie inaczej w zależności od tego, w którym kierunku się poruszamy. Więc, jeśli planujemy powrót tą samą trasą, warto jak najczęściej obracać się i obserwować krajobraz z tej perspektywy. Drugą wskazówką jest zwracanie uwagi na charakterystyczne punkty orientacyjne oraz stosowanie tzw. nawigacji zliczeniowej (dead reckoning) – czyli zliczanie czasu przemieszczania się między poszczególnymi punktami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz