czwartek, 7 lutego 2013

Mleko dla synów i córek

Do zachwycających wniosków opublikowanych we wrześniu ubiegłego roku w American Journal of Physical Anthropology doszli naukowcy z Michigan State University, badający skład mleka, którymi kenijskie matki karmią swoje niemowlęta. Spośród 72 zbadanych matek, biorąc pod uwagę wszystkie karmiące, te, które karmiły synów miały generalnie bogatszy pokarm (2,8% tłuszczu) od tych, które karmiły córki (0,6% tłuszczu).
Znacznie ciekawiej robi się, kiedy porównamy skład mleka matek karmiących swoje dzieci w zależności od ich statusu materialnego. Okazało się, że biedne matki, wbrew ogólnej tendencji, karmiły lepszy mlekiem córki niż synów (odpowiednio 2,6% do 2,3%). Badania matek mieszkających w stanie Massachusetts potwierdziły, że zamożne matki dawały swoim synom mleko o wyższej wartości energetycznej, niż matki ubogie.
W latach 80. XX wieku Robert Trivers i Dan Willard sformułowali intrygującą hipotezę, bardzo ważną nie tylko dla biologów ewolucyjnych. Hipoteza ta głosi, że w ciężkich czasach rodzice inwestują więcej w reprodukcję i przetrwanie córek, zaś w czasach dobrych premiowani są raczej chłopcy.
Jak łatwo zauważyć, doskonale pasuje to do wyników badań w Kenii. Jeśli jestem bogaty/bogata, mogę pozwolić sobie na wielu synów, którzy już jako silni, cieszący się prestiżem mężczyźni, prawie na pewno zapewnią sobie liczne potomstwo, a mi - wnuki. Jest to inwestycja, która ma szanse zaprocentować lepszym rezultatem.
Jeśli bowiem jestem biedny/a, to lepszą strategią jest urodzenie i wychowanie córki. Ma ona mniejsze ryzyko śmierci w młodości, a jak już osiągnie wiek rozrodczy, prawie na pewno znajdzie sobie partnera wśród stada konkurujących o nią samców, a tym samym wnuków.
Podobno Trivers, gdy przedstawiono mu wyniki badań Kenijek, powiedział: "Oto efekt Triversa-Willarda, którego nie śmiałbym przewidywać".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz