niedziela, 16 grudnia 2012

Homo gen to bzdura, ale co z tego?


Poszukiwania "genu homoseksualizmu" trwały od wielu lat. Wygląda na to, że - wbrew nadziejom niektórych środowisk - taki gen nie istnieje. William Rice z Uniwersytetu Kalifornijskiego i Urban Friberg z Uniwersytetu Upsalla w Szwecji opublikowali niedawno w "Quarterly Review of Biology" pracę, w której stwierdzają, że orientacja seksualna nie jest sprawą genetyki, ale epigenetyki, czyli pozagenowych procesów dziedziczenia cech osobniczych. Procesy te mogą odbywać się w różnych środowiskach. W przypadku homoseksualizmu środowiskiem tym jest łono matki.

Procesy epigenetyczne nie wpływają na samą sekwencję DNA, lecz regulują stopień aktywacji poszczególnych genów, co ma szczególne znaczenie w trakcie życia płodowego człowieka. Organizm kobiety w ciąży jest narażony na duże wahania hormonów. Znaczniki epigenetyczne (epi-marks) reagują na te wahania. Jeśli nie działają prawidłowo, a organizm matki wydziela zbyt wiele hormonów kobiecych, wówczas ryzyko/szansa na urodzenie osoby homoseksualnej jest wyższa.

Może też być tak, że sam mechanizm epigenetyczny dziecka szwankuje, odrzucając znaczniki epigenetyczne któregoś z rodziców bądź też nie potrafiąc likwidować znaczników pochodzących od ojca lub matki. Dziewczynka, która przejmuje epi-marks ojca, będzie zachowywała się bardziej "męsko" od swoich koleżanek.

Tłumaczy to fakt, że choć udowodniono dziedziczny charakter zachowań homoseksualnych, to nie znajduje on potwierdzenia w genetyce. Odpowiedzialne są za to znaczniki epigenetyczne, swoistego rodzaju "aktywatory" poszczególnych sekwencji DNA.

Rice i Friberg stworzyli na podstawie tego odkrycia model opisujący rolę epigenetyki w kształtowaniu orientacji homoseksualnej, posługując się przy tym najnowszymi odkryciami z zakresu molekularnych regulatorów aktywowania genów i roli adrogenów w rozwoju seksualnym zwierząt. Połączyli to z ostatnimi wynikami badań nad epigenetyczną kontrolą aktywacji genów. Stworzony przez nich model z powodzeniem opisuje i przewiduje ewolucję zachowań homoseksualnych obu płci.

Wnioski z tych badań na pewno bardziej zmartwią niż ucieszą zwolenników genetycznego determinizmu orientacji homoseksualnej. Z drugiej jednak strony nie jest prawdą, że homoseksualizm jest postawą nabytą kulturowo lub egzogenicznym zaburzeniem psychicznym, jak chcieliby sądzić ci przekonani o możliwości jego leczenia.

Cały artykuł można przeczytać w The Quarterly Review of Biology: "Homosexuality as a consequence of epigenetically canalized sexual development."

1 komentarz:

  1. Dawkins też się zmartwi, bo prawił inaczej.
    Teraz to nie wiadomo na kogo zrzucić winę: na matkę/na ojca/na siebie.

    Mamy jedną pracę dwóch profesorów, że to jednak 'epi' i w to już trzeba uwierzyć i przyjąć za pewnik? Bo przyznam, że lubię pewniki i połykam je jak kaczka.

    OdpowiedzUsuń